Jak część z Was wie z facebooka i ostatniego postu pierwszy tydzień swoich ferii spędziłam w pojeździe przedstawionym na zdjęciu poniżej. Jesteście ciekawi? Zapraszam dalej!
Tydzień w ciężarówce tak naprawdę nie był tygodniem lecz tylko kilkoma dniami, ponieważ nie było zbyt wiele pracy i wróciliśmy do domu już z czwartku na piątek w nocy. Ale zacznijmy od początku.
Z domu wyruszyliśmy samochodem osobowy w niedzielę o godzinie 2 z minutami do Niemiec. Do pokonania mieliśmy ponad 700 km, co daje mniej więcej 7 godzin jazdy. Na miejsce dotarliśmy około godziny 10 godzin - na 11 mieliśmy być gotowi do pracy.
Szkło do takich naczep ustawiane jest na specjalnych stojakach:
Gotowi do pracy niestety nie otrzymaliśmy w poniedziałek zlecenia, więc ten dzień spędziliśmy na odpoczywaniu po nocnej jeździe.
Pierwszy załadunek mieliśmy na hucie szkła we wtorek o godzinie 7 rano do miejscowości odległej o około 500-600 km (nie pamiętam dokładnie). W drogę wyruszyliśmy przed godziną 8. Należę do osób które uwielbiają spać w samochodzie i niestety tak było i tym razem ;p. Kilka razy pod drodze przymknęło mi się oko, ale starałam się wspierać mojego faceta podczas pracy :D.
Kilka widoków które mijaliśmy:
Na miejsce dotarliśmy około godziny 17, rozładunek mieliśmy następnego dnia rano więc i tym razem mieliśmy czas na odpoczęcie i wyspanie się. Rano podjechaliśmy pod rozładunek i mieliśmy chwilę czas na śniadanie i selfiaka.
Po rozładunku wracaliśmy na pusto na bazę z której dnia poprzedniego wyjechaliśmy.
Chciałam ładnie uchwycić zamek na wzgórzu, ale jechaliśmy małą mieścinką z krętymi drogami i udało się wyciągnąć z niego tylko tyle:
Po drodze dostaliśmy informację że narazie nie ma dla Nas zlecenia i mamy czekać do czwartku. Dojechaliśmy więc na miejsce i dalej oddaliśmy się leniuchowaniu. W czwartek wstaliśmy około godziny 9, zjedliśmy śniadanie:
I czekaliśmy dalej. Z racji że w czwartek w Polsce wypadał Tłusty Czwartek udaliśmy się po pobliskiego marketu w poszukiwaniu pączków. Zeszliśmy kilka razy cały sklep wszerz i wzdłuż i nie było ani pół pączka! Nawet okruszka! Nie, nie wykupili po prostu nie było tam nic z pieczywa poza chlebem! Ani zwykłych bułek, ani drożdżowych ani nic podobnego. Z braku laku zamiast pączków zafundowaliśmy sobie zestaw słodyczy Niemiecki Tłusty Czwartek:
Większość wolnego czasu spędzonego w ciężarówce spędzaliśmy oglądając Przyjaciół. Mój Tomasz jest ich fanem a ja nigdy nie oglądałam więc chciał mnie nimi zarazić... i mu się udało! :)
I takim sposobem w piątek około godziny 2 w nocy dotarliśmy do domu i zakończyły się moje ferie :)
Chociaż nie do końca można ten wyjazd nazwać feriami, ponieważ z racji iż studiuję Logistykę tematem mojej pracy jest właśnie praca kierowcy, więc połączyłam przyjemne i pożytecznym, tylko do tej pory nie przelałam tego jeszcze do Worda - szukam natchnienia :DCo myślicie o takim kilkudniowym wypadzie w trasę ciężarówką? Któraś z Was miała taką okazję, chciałaby spróbować, albo kategorycznie nigdy by tego nie zrobiła?
Dziękuję bardzo za poświęcenie czasu na przeczytanie postu i zapraszam na kolejne! Zachęcam do lajkowania mojej strony na facebooku (link poniżej) :)
Słodycze niemieckie wyglądają smakowicie ! :D piękne foty krajobrazu <3 a co do przyjaciół to też jestem ich wielka fanką :D:D
OdpowiedzUsuńJa miałam kiedyś taką okazję :) I bardzo fajnie było :D
OdpowiedzUsuńFajna wyprawa :D
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszamy do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
O jacie ale ci fajnie też bym tak pojeździła, lubię podróżować :D
OdpowiedzUsuńFajna eskapada;) Co prawda nigdy nie miałam okazji na taki wyjazd ciężarówka, ale autem i spanie po drodze to jak najbardziej;p
OdpowiedzUsuńZazdroszczę możliwości takiej wyprawy, marzenie ! :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedys przyjemność podróżować Tirem, co prawda nie na daleką trasę, ale wrażenie i tak rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńSuper post :) Zazdroszczę takiej wyprawy :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci takiej wyprawy, super sprawa :))
OdpowiedzUsuńDodatkowo, narobiłas mi smaka na te słodkosci :D
Jejku świetna przygoda!
OdpowiedzUsuńdusiiiak.blogspot.com
Fajny taki wyjazd ciężarówką :)
OdpowiedzUsuńFajny wypad :) czekałam na ten post :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post:) Mojej kuzynki córka jechała z tatą na ferie na tydzień czasu w trasę ciężarówką.Jak już wróciła nie mogła się na chwalić jakie miała przygody i frajdę:)
OdpowiedzUsuńnarzeczony mojej siostry jest kierowcą - zna te klimaty co Ty :P
OdpowiedzUsuńależ tam jadłaś pyszności! :*
O łał, zawsze chciałam posiedzieć chociaż w tirze. Super foty z "kokpitu";)
OdpowiedzUsuńŚwietna podróż :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
http://angelikabien.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa bym nie wytrzymała.
OdpowiedzUsuń___________________
www.justynapolska.com
Fashion&Beauty Expert
Ech... zazdroszczę takiej przygody i słodyczy też ;D
OdpowiedzUsuńŚwietna taka wycieczka :-) chętnie bym pojechała :-)
OdpowiedzUsuń